czwartek, 29 maja 2014

Się ogarnę, tylko potem. Post pesymistyczny i zakatarzony, zakończony przemocą w rodzinie.



Dzisiaj nie powinnam pisać, w zasadzie wczoraj też, jak będzie jutro nie wiem, ale nie zapowiada się na znaczące zmiany. Mam doła. Nie mam go nawet czym zasypać.
Dlatego też nie powinniście mnie czytać, bo czarnym humorem raczej tryskam.

Mam tyle srok do złapania, że nie wiem za który ogon chycić. Więc grzeje się na kanapie przy kominku i nie robię nic. Tzn robię- zamartwiam się i siorpię nosem.

Zakupiłam sobie olejki eteryczne- fajnie pachną- tak jest napisane na opakowaniu. Wierzę więc reklamie, bo nos mam zapchany katarem.

Szukam od ponad pół roku LEGALNEJ pracy. Wspominam Wam o tym bo to jedna z mych czołowych srok. Wczoraj w akcie desperacji odpowiedziałam na ogłoszenie w którym poszukują osoby do pracy na cmentarzu. Wstępnie zapytałam jedynie, czy pracodawca bierze pod uwagę kobiety. Praca fajna, spokojna w miłym towarzystwie- odbija mi zupełnie.


W rozjazdach od miesiąca- przez ostanie 4 tygodnie pokonałam około 5 tys km.  W domu zmian nie ma, czekam na gości czerwcowych, którzy jak zwykle zdopingują do działania. Powinniśmy wtedy skończyć taras. Na szczęście kafelki których już nie było, już są. W planach mam umeblowanie pokoju Pana Dzidziola, małą przebudowę kąta ogrodowego, skończenie tarasu i wykonanie PLANU.

Od 4 tygodni PLAN powinnam wcielić w życie, ale to właśnie życie wsio pozmieniało. Muszę mieć spokój ducha-a tego mi ostatnio bardzo brak.
Co ja takiego wymyślam-znów tajemnice- niestety nie mogę zdradzić, nie chce zapeszyć.
Prywatne historie.

W maju odszedł też mój najwierniejszy czytelnik i tu ponownie składam pokłon i hołd jego pamięci.  Krótko się znaliśmy, ale gdyby nie On Raszko nie byłby Raszkiem. Dziękuje i brak mi telefonów z pytaniami- dlaczego ja nie piszę nowego postu?!
Życie


Tak więc deszczowo i pochmurnie ślę Tym, którzy postanowili jednak przeczytać ten pesymistyczny post BUZIOLE.


Się ogarnę, to napiszę ciąg dalszy optymistyczny.

A dla tych co wolą popatrzeć trochę zdjęć ogrodu i mojej sadzonki-oraz nasza przemoc w rodzinie.


rok temu- maj 2013
 obecnie- maj 2014.


Kilka tygodni temu wracając z moją znajomą z brocandu, patrzymy a tu w sąsiedniej wsi ktoś ogród przerabiał i sadzonkę wyrzucił na poboczę. 
NO to ja po hamulach i dalej oglądać. Właścicielka skinęła głową, że można ją sobie brać. 
Tylko na to czekałyśmy. Z piskiem opon zajechałyśmy pod dom i stanęliśmy przed najtrudniejszą częścią zadania- namówieniem Szanownego na jazdę ciężarówką i przetransportowanie sadzonki.
Zgodził się. 
4 osoby , ciężarówka, dół na korzenie z 2 na 2 - i sadzonka jest i się przyjęła- TFU.

Mini sadzoneczka co mi za chwilę pięknie przysłoni widok na sąsiadów.
Będę ja formować na bonzaja ;-)




moje różaneczniki



 

i na koniec, zapowiadana, przemoc w mojej rodzinie ;-)






trzymajcie się-ja idę za przykładem Libre zwinąć się w kąt. 



EPILOG NASTĘPNEGO DNIA

Właśnie dziś rano podpisałam swój pierwszy kontrakt. CO prawda na jeden dzien, ale od czegoś trzeb zacząć kopać tą studnię ;-) 
ps- wśród żywych

Related Posts with Thumbnails